Siedziałem na tej nieszczęsnej kanapie, gdzie kilkanaście minut temu uderzyłem tę bezbronną dziewczynę. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że dostała ode mnie z pięści i to nie lekko.
Poczułem lekkie ukucie w podbrzuszu, nigdy nie czułem czegoś tak dziwnego.
Coś podpowiadało mi w mojej głowie. To niemożliwe, ja nie mam uczuć, a na pewno nie znam takiego jak poczucie winy, nigdy nie znałem.
Czy ja naprawdę czułem się winny, że ją uderzyłem? Nigdy nie czułem się tak dziwnie, tak przerażająco źle.
Myślę, że należą jej się przeprosiny. Co Ty pierdolisz, nigdy nikogo nie przeprosiłeś.
Co racja, to racja. Sama zaczęła, mogła nie interesować się moimi sprawami. Nie lubię gdy ktoś pyta o moje tatuaże, każdy z nich ma jakieś znaczenie, ale wiem o nich tylko ja, nikt inny i niech tak zostanie.
Sięgnąłem do lodówki po piwo, następnie usadowiłem się na wygodnym fotelu. Wyszukałem w telewizji jakiś horror, który wydawał się być w porządku.
Wlałem do gardła małoprocentową ciecz, a jej zimno od razu otuliło moje gardło.
No i tak wyglądały kolejne 2h mojego dnia, po tym czasie moje zapasy w lodówce się skończyły, a ja czułem tylko jak kręci mi się w głowie. Podjąłem próbę wstania z fotela, lecz na marne.
Moje nogi zrobiły się jak z waty, więc z powrotem padłem na wygodne siedzenie.
Po kilku minutach wstałem czując się trochę lepiej, niestety moje nogi wciąż były mi nieposłuszne, robiły co chciały.
Wspiąłem się po dość wysokich schodach, trzymając się po drodze wszystkiego co miałem pod ręką, tak by nie upaść. Oczywiście niechcący złapałem za wazon i poleciałem razem z nim, uderzając plecami o twardą powierzchnię podłogi. Szklana ozdoba na szczęście się nie stłukła, bo nie dałbym rady tego posprzątać w tym stanie w jakim jestem.
Stanąłem na środku korytarza patrząc to na moje drzwi, to ja drzwi od pokoju Madison. Wybrałem pokój drobnej dziewczyny, w jakim celu tam poszedłem, sam nie wiem. Coś mi kazało.
Otworzyłem lekko duże drewniane drzwi, trzymając się klamki w przypadku gdyby moje nogi znów odmówiły mi posłuszeństwa. Wychyliłem głowę przez powstała szparę.
Zauważyłem leżącą Bailey, robiła coś w telefonie. Po chwili wszedłem do niej, jak do siebie i chwiejnym krokiem podszedłem do jej łóżka.
Spojrzała na mnie zdezorientowana, w jej oczach mogłem dostrzec przerażenie.
Usiadłem na skrawku łóżka, czując jak wszystko dokoła mnie się lekko kręciło.
- Madison.. - szepnąłem chwytając za jej drobną dłoń. - Prze-przepraszam.. - znów szepnąłem, będąc nieświadomym tego co mówię.
Justin Bieber nigdy nikogo nie przeprosił od kilku lat, a właśnie to zrobił, przeprosił dziewczynę, którą zna tylko 4 dni, a może aż 4 dni.
- Co? - zapytała wyrywając swoją dłoń z mojej.
- Nie każ mi tego powtarzać Madison. - warknąłem, czując jak moje zdenerwowanie wzrosło.
- Justin.. Dlaczego mnie przepraszasz? - zapytała brązowooka brunetka patrząc na mnie, jakbym powiedział coś dziwnego. Ah tak, zapomniałem, że jestem dupkiem bez uczuć, przynajmniej każdy mnie takiego zna.
- Nie wiem, tak po prostu. Źle zareagowałem, ale nie jestem przyzwyczajony do nadmiernych pytań dotyczących mnie. - odsapnąłem ciężko oddychając. Zapadła błoga dla mojej bolącej głowy, cisza. Jedne co było słyszalne to nasze ciężkie oddechy.
Spojrzałem w jej tęczówki, które teraz były koloru piwnego, patrzała na mnie wzrokiem, którego nie byłem w stanie rozszyfrować. Siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu ona postanowiła ją przerwać.
- Um.. Justin, mogę Cię o coś poprosić? - zapytała niepewnie, unikając przy tym mojego wzroku. Chwyciłem ją za podbródek i uniosłem go tak, by na mnie spojrzała.
- No dalej mała, śmiało. - zachęciłem, widząc jej drgające dłonie.
- Więc.. Chciałabym sobie zrobić tatuaż. Mam na niego pieniądze, wzięłam z domu moje wszystkie oszczędności. - ucięła obserwując moją reakcję, posłałem jej lekki uśmiech i kiwnąłem dając jej do zrozumienia by kontynuowała. - Zabrałbyś mnie do studia tatuażu? Masz dużo zdobień na swoim ciele i tak pomyślałam.. - przyłożyłem jej swój palec do ust, uciszając ją tym.
- Jest już dosyć późno, ale znak jeden taki, który jest jeszcze otwarty. Po znajomości myślę, że zrobi Ci go od razu, także zbieraj się i zejdź za 15 minut na dół. - wyjaśniłem, po czym wstałem i wyszedłem z jej pokoju. Ruszyłem do swojej łazienki w celu przebrania się.
Madison's POV
Zszokowały mnie jego przeprosiny, jak i to, że zgodził się zabrać mnie do studio na tatuaż.
- Może jeszcze będą z niego ludzie. - szepnęłam sobie pod nosem, po czym ruszyłam do łazienki, żeby poprawić sobie makijaż, który spłynął wcześniej wraz z moimi łzami.
Po około 15 minutach zeszłam na dół, zauważyłam Biebera siedzącego na kanapie.
Zwrócił się w moją stronę i posłał mi miły uśmiech.
- Idziemy? - zapytał poruszając zabawnie brwiami, na co zachichotałam.
- Tak. - rzuciłam i ruszyłam do drzwi, ubierając uprzednio swoje białe converse.
Dziwicie się skąd miałam trampki? Otóż, czasami na cotygodniowych zakupach kupowałam sobie jakiś normalny ciuch, lecz chowałam go od razu przed moim ojcem, żeby mi ich nie wyrzucił, lub nie kazał zwrócić. Miałam kilka zwykłych ubrań, na przykład własnie moje buty, czy czystą, białą koszulkę i szare jeansy, w które jestem teraz ubrana.
Wyszliśmy z domu, zamykając za sobą drzwi. O dziwo nikogo nie było w domu.
Ruszyliśmy go garażu i wsiedliśmy do srebrnego lamborghini.
Skąd oni mają tyle pieniędzy na takie samochody...
Całą drogę jechaliśmy w milczeniu, ale nie było to niekomfortowe. Może trochę dla mnie, ale to przez tatuaż, który za kilka h zawita na moim ciele. Mój pierwszy tatuaż.
Chciałam go sobie zrobić rok temu, lecz ojciec mi na to nie pozwolił, mówił, że niektórym klientom może się to nie spodobać. Myślał tylko o forsie.
Po 10 minutach jazdy zatrzymaliśmy się pod niewielkim salonem. Ruszyliśmy do jego środka, wychodząc uprzednio z samochodu.
- Wow - szepnęłam rozglądając się na wszystkie strony. - Tu jest cudownie. - dodałam, widząc wiszące na ścianach genialne prace tatuażystów tego studia, którzy są prawdziwymi artystami.
- Dzień dobry. - odparłam nadal lustrując wszystkie piękne prace po kolei.
- Siema Bieber! - krzyknął rozweselony mężczyzna, którego całe ciało było pokryte zdobieniami w postaci tatuaży. - A to.. Twoja dziewczyna? - spojrzał na mnie mierząc mnie wzrokiem.
Ja? Dziewczyna Justina? NIGDY.
- Można tak powiedzieć, stary. - odpowiedział Jay, uśmiechając się do tutejszego tatuażysty.
Co?
- Kolejny tatuaż chcesz? Jaki tym razem?
- Nie, tym razem to nie ja się tatuuję. Madison chciała, żebym ją zabrał do dobrego artysty. A kogo lepsze znajdę, niż Ty? - zaśmiał się, a młody mężczyzna, który prawdopodobnie będzie robił mi tatuaż, zawtórował mu.
- Więc, co by panienka chciała? - zapytał przyglądając mi się dokładnie.
- Hmm tutaj - pokazałam na zgięcie mojej prawej ręki. - wyraz Believe proszę. - dodałam, po czym spojrzałam na Biebera, który wyraźnie zrobił się zmieszany, ale wolałam nie wnikać.
- Dobrze, daj mi 15 minut na zrobienie wzoru i zaraz wrócę z gotowym. - posłał mi ciepły uśmiech po czym zniknął za ścianą.
Po około piętnastu minutach wrócił ukazując mi wzór.
- Podoba się? - zapytał trzymając 'kartkę' z
wzorem przed sobą.
- Wow, jest piękny. - szepnęłam i czułam jak do oczu nabierają mi się łzy. To słowo miało dla mnie dość duże znaczenie, chciałam mieć go za pierwszy tatuaż, żeby mi zawsze przypominał, bym w siebie wierzyła i nigdy nie przestawała. Wiara jest bardzo ważna dla ludzi, bynajmniej dla mnie.
- Cieszy mnie to niezmiernie. Będę robił go około 40 minut.. Przygotuj się i usiądź na fotel. Zaraz zaczynamy.
Dokładnie po 50 minutach tatuaż był skończony. Czy bolało? Oczywiście, że tak, ale spodziewałam się większego bólu, więc jestem mile zaskoczona.
- Jest piękny. - wyszeptałam, nie będąc w stanie powiedzieć nic więcej. - Dziękuję. - dodałam uśmiechając się do miłego tatuażysty, który przez całe 50 minut ze mną rozmawiał o bzdurach, włączył muzykę, żebym się zrelaksowała.
- Nie ma za co, dla mnie to sama przyjemność. - rzekł zadowolony ze swojej pracy.
Naprawdę robi to co kocha, a to jest najważniejsze, prawda? By robić w życiu coś co się kocha.
- Jeżeli będę tu długo, to na pewno do Pana wrócę! Jest Pan rewelacyjny! - pisnęłam zachwycona.
- Jestem Tom. - podał mi dłoń, którą bez wahania uścisnęłam.
- Madison.
Gdy Tom dał mi karteczkę, na której opisane było jak poprawnie dbać o higienę w miejscu gdzie znajduję się tatuaż, oraz po zapłaceniu za dzieło które stworzył na moim przedramieniu, ruszyliśmy do wyjścia. W geście pożegnania pomachałam radośnie moja małą dłonią i rzuciłam szybkie 'do zobaczenia'.
Przez ostatnią godzinę Justin bardzo mało się odzywał, siedział jakby zmieszany, sama nie wiem. Postanowiłam się dowiedzieć, choć się bałam. Ostatnim razem, gdy pokazałam moje 'ciekawskie ja', zostałam porządnie skarcona, a nie chce żeby to się powtórzyło. Postanowiłam zaryzykować.
- Coś się stało? - zapytałam dość pewnie, lecz w środku byłam małą, wystraszoną myszką.
- Co? - odparł obojętnie, jakby nie wiedział o co mi chodzi. No tak, skąd może wiedzieć.
- Odkąd weszliśmy do studia jesteś jakby zmieszany, nieobecny? - zapytałam, mimo że to nie było pytanie. Spojrzał na mnie, odrywając wzrok od drogi.
- Nic się nie stało.
- Może nie spodobał Ci się mój tatuaż? - mruknęłam cicho, sama już nie wiedząc o co może mu chodzić.
- Nie Madi, jest cudowny. Chodzi o to, że mam podobny. - wypowiedział każde słowo powoli i dokładnie, jakby bał się, że czegoś nie zrozumiem.
- Jak to podobny? - zapytałam nie dowierzając, nie wiedząc o co dokładnie mu chodzi.
- Po prostu. Też mam słowo 'Believe' w tym samym miejscu co Ty. Przecież obserwowałaś moje tatuaże, nie zauważyłaś go?
- Oh Justin, masz ich tak dużo. Ciężko jest obejrzeć każdy po kolei. - zaczęłam bawić się nerwowo palcami dłoni. Może ma mi to za złe, że mam taki tatuaż jak on, ale przecież nie wiedziałam.
- No tak. - rzucił obojętnie, nie odrywając wzroku od drogi po której jechaliśmy.
- Jesteś zły.
- Nie, dlaczego miałbym być?
- Nie wiem. Może dlatego, że posiadamy identyczny tatuaż?
Czy to zbieg okoliczności, że posiadamy tę samą ozdobę ciała, prawdopodobnie o tym samym znaczeniu dla nas? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że wkrótce dowiem się dlaczego Justin sobie wytatuował akurat to, lecz nie mam zamiaru na niego naciskać. Nie chcę znów zostać pobita.
________________________________________________________________________
Przepraszam, że musieliście czekać tak długo,
ale byłam poprzedni weekend u rodziny, a
w tygodniu nie miałam wystarczająco czasu,
żeby coś dla was napisać.
Przepraszam
KOMENTUJCIE